Pożary łąk
Wiosna to czas pożarów łąk. Niestety, co roku są one często wzniecane rozmyślnie przez ludzi, którzy wciąż hołdują starym, jakże błędnym przekonaniom o ich zbawiennym wpływie na stan łąk.
Zasady postępowania w związku z zagrożeniem pożarowym
- Nie używajmy ognia w terenie. Ani w postaci otwartej, ani żadnej innej. Papierosy, zapałki, zapalniczki (żarowe czy płomieniowe), wszystko to może w odpowiednich warunkach przez przypadek doprowadzić do powstania pożaru. Ściółka w lasach ma niekiedy kilka do kilkunastu procent wilgotności, na otwartych terenach często jest pod dostatkiem suchych pozostałości roślin. Przysłowiowa iskra może wywołać zapłon tego materiału.
- Zwracajmy uwagę na otoczenie – jeśli widać gdzieś dym, sprawdźmy, skąd pochodzi. To ważne zarówno dla naszego, jak i ogólnego bezpieczeństwa.
- Jeśli zauważymy pożar lub inną niepokojącą sytuację, informujmy od razu strażaków! Można dzwonić na numer alarmowy – 112, lub na numery telefonów lokalnych jednostek Państwowej lub Ochotniczej Straży Pożarnej.
Gdy zgłaszamy zdarzenie:
- Zaczynamy od LOKALIZACJI. Jeśli potem utracimy połączenie, dyspozytor wie, dokąd wysłać jednostkę ratowniczo-gaśniczą. Tu ważna uwaga – o ile lokalni strażacy znają swój teren, o tyle dyspozytor odbierający zgłoszenie pod numerem 112 już nie. Przy określaniu lokalizacji posługujmy się nazwami miejscowości, numerami dróg (jeśli je znamy), informacją na słupkach drogowych (mała liczba to kilometr drogi, duża liczba to setki metrów tego kilometra, w połączeniu z numerem drogi dają bardzo dokładną lokalizację), danymi GPS (można podyktować dyspozytorowi). Możemy także podawać namiary względem wyraźnie widocznych z daleka obiektów (wieże, kominy, budynki itp., używając przybliżonej odległości i kierunku). Dużo zależy od dyspozytora, na ile potrafi poradzić sobie z takimi informacjami. Zwykle kończy się to przekazaniem naszego numeru strażakom jadącym na miejsce, dlatego koniecznie po zgłoszeniu pilnujmy, abyśmy mogli odbierać telefon. Jeśli załoga pojazdu gaśniczego się z nami skontaktuje, można np. przesłać im lokalizację za pośrednictwem aplikacji z mapą, którą ma niemal każdy smartfon.
- możemy zostać poproszeni o określenie, co się pali (w zakresie naszych możliwości). Robimy to na tyle dokładnie, na ile pozwala nasze własne bezpieczeństwo. Podajemy tak dużo informacji, jak dyspozytor potrzebuje i jesteśmy w stanie dostarczyć. To pozwala zaplanować początek akcji (ile jednostek, skąd, z jakim sprzętem).
- Zgłaszamy wszystko, co nas niepokoi. Jeśli ogień jest pod kontrolą, dyspozytor nas o tym poinformuje.
- Dbamy o własne bezpieczeństwo. Jeżeli istnieje możliwość podjęcia akcji gaśniczej lub samodzielnego ugaszenia małego pożaru, można to zrobić, pod warunkiem, że jest to dla nas bezpieczne. Jeśli nie, powiadamiamy służby. Należy pamiętać, że większość zgonów przy pożarach traw i lasu wynika z uduszenia, zatrucia tlenkiem węgla lub obrzęku płuc na skutek wdychania gorącego powietrza, a nie z powodu działania samego płomienia.
Zdarzyć się może, że przyłapiemy podpalacza „na gorącym uczynku”. Tu trzeba ostrożnie ocenić sytuację. Jeśli widzimy możliwość bezpiecznej interwencji i zapobiegnięcia podpaleniu, np. poprzez rozmowę z takim człowiekiem, możemy spróbować. Jednak w żadnym razie nie wolno narażać się na agresję, i w konsekwencji np. pobicie przez taką osobę. W takiej sytuacji trzeba przede wszystkim powiadomić Policję i Straż Pożarną (numer 112), jeśli mamy taką możliwość, należy spróbować przed przyjazdem Policji wykonać z odległości zdjęcia dokumentujące zdarzenie.
//Tekst w rozszerzonej formie opublikowany w kwartalniku „Ptaki” nr 4/2020 – K. Stasiak, „Rzecz o pożarach”//
-----
Wpis opublikowany w ramach projektu „Dzikie jest dobre” realizowanego wspólnie przez Fundację Dzieci w Naturę i Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków z dotacji Programu Aktywni Obywatele - Fundusz Krajowy, finansowanego z Funduszy EOG.